Dziś będzie osobiście. Tak bardzo, że aż się boję. Nie jest łatwo pisać tak szczerze o sobie, ale cóż... Zdecydowałam się. Po to też powstał ten blog. To do dzieła!
Jestem osobą niepełnosprawną. To żadna tajemnica. Choruję na mózgowe porażenie dziecięce, w skrócie MPD lub MPDz - jak kto woli. Choć "choruję" to, moim zdaniem, nie najwłaściwsze słowo. Z choroby się wychodzi, a ja to po prostu mam i będę miała - choćbym nagle nawet się fruwać nauczyła :-). W tym wpisie chciałabym opowiedzieć Wam trochę o tym, jak ja tą moją niepełnosprawność widzę, jak sobie z nią radzę, jakie trudności mnie spotykają. Nie zamierzam wymieniać żadnych encyklopedycznych regułek tej niepełnosprawności, opisywać jej rodzaje i objaśniać przyczyny. Tak naprawdę wcale nie jestem (i nie zamierzam być) alfą i omegą w tym temacie - choć na temat mózgowego porażenia pisałam swoją pracę licencjacką (dokładniej o tym, jaką rolę odgrywa muzyka w terapii osób z MPD). Jeśli kogoś interesują kwestie naukowo - techniczne, z łatwością znajdzie książki, artykuły czy strony Internetowe poświęcone mózgowemu porażeniu. Nadmienię tylko, że tyle ile osób, tyle przypadków oraz, że to od stopnia niedotlenienia mózgu, doznanego w okresie płodowym lub około porodowym, zależy wielkość uszkodzeń.