25 paź 2015

Czy można polubić poniedziałek? Spróbujmy...

Kończy się nam niedziela. Jutro poniedziałek. Co niektórzy już mają smętne miny. Inni wręcz przeciwnie... Przyznaję, sama jestem gdzieś pośrodku. Nie jest tak, że nie lubię poniedziałku, ale nie mogę z ręką na sercu powiedzieć, że go kocham. Myślę jednak, że jestem na dobrej drodze do zaprzyjaźnienia się z nim.

Uważam, że to czy się ten pierwszy dzień tygodnia lubi czy też nie, zależy od nastawienia i ogólnie od tego jacy jesteśmy (wiem, wiem, Ameryki nie odkryłam, ale co tam - to nie blog podróżniczy). Można pomyśleć tak:

No nie, znowu poniedziałek, znowu do tej beznadziejnej roboty. Tyle strasznych rzeczy mnie czeka. Do piątku tak daleko. Jak ja to wytrzymam?

... ale można i tak:

Jejku, jutro poniedziałek. Zaczyna się kolejny tydzień. To jakby "nowy początek". Mogę zrobić tyle ciekawych rzeczy. Mam szansę naprawić stare błędy i zrobić to, co do tej pory mi się nie udawało. Ciekawe, co dobrego ten tydzień przyniesie.

Osobiście wolę to drugie podejście. A co dokładnie robię, by oswoić poniedziałek?
  • W niedzielę wieczorem zerkam do kalendarza, by zobaczyć co dobrego przyniosą kolejne dni - a szczególnie ten, o którym mowa wyżej. Może zaplanowałam jakieś spotkanie z przyjaciółmi albo wyjście do kina itp? Jeśli tak, od razu mi lepiej. 
  • Kiedy kalendarz pokazuje, że nie zaplanowałam żadnych fajnych rzeczy, staram się takową wymyślić i ulokować w konkretnym dniu (wtedy od razu cały tydzień robi się fajniejszy), np. planuję, że w poniedziałek pójdę kupić sobie książę. O taak... Kupowanie książek kocham bardziej niż kupowanie ciuchów :-).
  • W poniedziałek, po przebudzeniu staram się właśnie pomyśleć "Ciekawe co dobrego mnie czeka w tym tygodniu".
  • Staram się dobrze rozpocząć ten dzień. Co to znaczy? Np. to, że pracując w domu (tak, pracuję na etacie, ale z domu) nie mam powiedziane, że o 8 muszę być w pracy. Jednak mój etat dziennie wynosi 7 godzin, więc o której pracę bym nie zaczęła, te 7 godzin muszę w niej być. Często sobie planuję, że np. jutro zacznę pracę o 8 i skończę o 15 i... guzik z tego wychodzi, bo jak wiecie, jestem śpiochem. Dobrze rozpoczęty poniedziałek znaczy tyle, że jak zaplanuję sobie, że do pracy wstanę właśnie na 8, to wstanę :-). Przyznaję, z tym punktem mam jeszcze sporo trudności, więc cały czas nad sobą pracuję.
  • Wmawiam sobie, że ten tydzień, a więc i poniedziałek właśnie na pewno będzie lepszy od poprzedniego. Działa kojąco szczególnie wtedy, kiedy ostatni tydzień nie był zbyt ciekawy.
  • Staram się traktować poniedziałek, a z nim nowy tydzień, jako świeżą szansę. Na naprawienie błędów, zrobienie tego, czego do tej pory mi się nie udawało, doświadczenie nowych rzeczy.
Tyle ode mnie. 
A jak tam jest z Wami?
 Lubicie poniedziałki czy nie bardzo? Macie jakieś swoje sposoby na oswojenie tego dnia? Podzielcie się nimi w komentarzach.
Miłego poniedziałku! I tygodnia... :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz